Cześć wszystkim. W Czerwcu br. zostałem zainfekowany wirusem o nazwie GTI. Golfa nabyłem przypadkowo, trochę przez przymus sytuacji życiowej. Nigdy nie przypuszczałem, że będę jeździł samochodem, którym kumple w liceum wozili się w dresach na dyskotekę do Manieczek.. Wszystkie mity, jakie miałem w głowie na temat golfa i jego niemieckiej bezosobowości upadły po tym jak dostałem kluczyki i zacząłem nim jeździć.
Auto otrzymałem po czipie STAGE 1 z 250KM i prawie 400nm pod maską. Inaczej wyobrażałem sobie przyspieszenie tych cyferek zapakowane w stosunkowo nieduże auto, choć ciężkie w swojej klasie. Golf przyspieszał wysoko ale bez fanfar, jechał pewnie, mocno i poprawnie. Brakowało mi trochę finezji, zaskoczenia. Moje GTI, mimo sporej mocy było grzecznym nastolatkiem, który wraca do domu z imprez przed północą.
Po 3 miesiącach zrobiłem DownPipe w tej samej firmie tuningowej, w której poprzedni właściciel robił program. Usunięcie katalizatora + większa średnica rury + dodatkowe strojenie = na moją prośbę auto miało zrywać asfalt od jak najniższych obrotów. Efekt był dokładnie taki, jaki chciałem uzyskać. Podczas jazdy po mieście każde mocniejsze (powyżej 50%) wciśnięcie gazu powodowało, jakby golf się katapultował. Maksymalny moment był dostępny już od 2800 obr/min, dodatkowo wkręcenie się to tych obrotów przychodziło mu ok 2 x szybciej, niż przed modyfikacją.
EFEKT: jazda po mieście była bardzo emocjonująca, lecz golf zmienił się w nerwusa z ADHD, pedał gazu był bardzo czuły, średnie spalanie w mieście wzrosło o ok 2 l/100km i po jakimś czasie nikt nie chciał ze mną jeździć jako pasażer z uwagi na szybko pojawiającą się chorobę lokomocyjną. Podkreślam, że jeżdżę dynamicznie ale "kulturalnie". Nie byłem też do końca zadowolony z dźwięku auta. Podczas przyspieszania bardziej buczało i wyło niż warczało. Wycie wydechu przywoływało na powrót moje uprzedzenia do wielkoludów bez szyi z BMW.
Początkowo chciałem zmienić wydech ale po konsultacji z firmą ULTER wyjaśniono mi, że nie tędy droga do efektu, który chcę uzyskać.
Moją najnowszą modyfikacją mechaniczną, jest zmiana filtra powietrza na filtr mokry K&N (wkładka w fabryczny airbox) . Brzmienie zmieniło się na bardzo przyjemny basowy pomruk. Co ciekawe, nowy filtr spowodował, że moment obrotowy "uciekł" z powrotem w górne partie obrotów i zabawa zaczyna się dopiero od 3500 obr/min. Spadło za to średnie spalanie o 1-2L/100km w mieście, silnik stał się bardziej elastyczny a zamiast "katapulty" mam "procę" z długą gumą, która swój potencjał ujawnia na trasie, bądź autostradzie.
Ludzi już nie ogarnia popłoch, kiedy ruszam spod świateł a kierowcy mogą łatwiej przewidzieć ruch mojego auta na drodze.
Moja przygoda z Golfem zawiera też spory rozdział modyfikacji wizualnych, które od początku były pod jednym hasłem - CZERŃ.