Wszytko zależy ile się auto moczyło..i w jakim syfie..
Ja raz w życiu się naciągnąć na robienie takiego topielca..Pierwszy i ostatni.
Znajomy znajomego miał garaż poniżej poziomu gruntu-taki jak by w piwnicy..
Po ulewie wywaliło wodę kratką odpływową w garażu..i się tak auto marynowało weekend,zanim gość zjechał z trasy do domu.
Auto stało cały weekend w wodzie tak do "połowy fotela"..
Wszytko wyleciało z auta do gołej blachy:
-tapicerka:pranie ekstrakcyjne,suszenie..
-cała deska rozdzielcza,mycie kanałów prowadzacych powietrze,całe sterowanie,zębaki pozapychane syfem
-czyszczenie nagrzewnicy z klimatyzacji/ogrzewania..
-czyszczenie całej elektryki..każda kostka rozpieta,przedmuchana i popiskana "kontaktem"...
-po wszytkim auto chyba ozonowane z 4 razy..
Pojeździł z pół roku i wylądowało na tablicy..
Z tego co wiem..to najwiekszy był problem z elektryką,cały czas dyskoteka sie robiła...Wg mnie woda musiała powłazić w wiązki,i gdzie izolacja była poprzecierana,albo w jakis inny sposób uszkodzona to robiła co chciała