No ja zawsze skrobałem przez 4 zimy skrobaczką taką plastikową , taka z korzuszkiem hehe.
I nigdzie zarysowań nie widziałem.
Potem kupiłem sobie taka srebrną mate na przednią szybę i doszyłem do niej takie długie paski z grubej gumy żeby nie trzeba było specjalnie zamarzniętej szyby odsuwać zęby trzymać mate jak zamykało się drzwi tylko jedna stronę zakładałem o kierownicę a drugą o lewarek biegów i pyk drzwiami i się trzymało.
Aerozol miałem kiedyś w jeszcze wcześniejszym aucie i taki duży jak plak starczył mi na chyba faktycznie 3 razy, Było w nim więcej gazu niż środka.
Potem przypadkiem znalazłem w garażu resztkę w butelce jak płyn do mycia szyb i to miałem faktycznie długo. Ale szybkość czy moc tego działania była taka słaba że lepiej było zdrapać zamarznięty szron niż moczyć tym środkiem i potem mazać to po szybie.
Teraz najlepsze... proszę się nie śmiać
W tamtą zimę dostałem nerwicy na to że mimo że stałem na dworze i wietrzyłem z otwartymi drzwiami wnętrze auta z 5 minut to i tak rano miałem zaszronioną szybę z przodu od wewnątrz,
Po prostu nagromadzone ciepło nie uciekało tak szybko jak bym chciał i miałem cały czas welurowe dywaniki wiec samo w sobie pewnie parowało.
Dojeżdżam do pracy codziennie równe 8km wiec wiadomo ze mało
Aby nie zastawać rano zaszronionej szyby od wewnątrz wymyśliłem bardzo prosty patent
teraz będzie ostro.....
Całą zimę jeździłem z całkowicie wyłączonym ogrzewaniem auta
Nawiew na szybę też zimny na bieg 1 żeby od oddechu nie zaparowywała szyba/
I miałem całkowity spokój prze całą zimę z czekaniem aż się szyba w środku odmrozi.