Ja miałem taką przygodę w swoim Golfie V GT TDI dokładnie w motorze BXE ze skrzynią DSG. Auto wyprodukowane w grudniu 2008 roku, kupiłem je z zachodu jak miało niecałe 3 lata. Nie miało żadnego chipa i dodatkowo w związku z posiadanym DSG nie było możliwości katować go za mocno bo niby jak - dynamiczna jazda się nie liczy. Nacieszyłem się jakieś 3 miesiące i się rozleciało - pękła śruba mocująca stopkę korbowodu na wale i zrobiła się mała dziurka w bloku silnika.
Niestety jak usłyszysz, że coś delikatnie puka w silniku to będzie już za późno. Jeśli jednak jakimś cudem to usłyszysz, zgasisz silnik, bez kolejnego odpalania zorientujesz się, że to może być ten najcięższy przypadek i dobierzesz do silnika od dołu oraz stwierdzisz że ta śrubka pękła to najprawdopodobniej wał będzie już krzywy i żadna rozsądna ekonomicznie naprawa tego nie usunie poza wymianą słupa silnika. W moim przypadku usterka nastąpiła podczas przepuszczania staruszki na pasach. Zaczęło się od usłyszenia sporego już stukania, od razu na krawat i do mechanika, tam przy próbie zakręcenia silnikiem celem prezentacji mechanikowi co się dzieje jebło konkretnie
Udało mi się tanio kupić kompletny silnik z 2009 roku, który na bank był jeszcze przed pierwszą wymianą rozrządu i wpakować cały jak stał wymieniając tylko rozrząd na wszelki wypadek bo na palecie było łatwo. Od tamtej pory, przez około 2 lata był spokój - olej, klocki, ropa - coco jumbo i do przodu. Teraz będzie druga część historii mojego G, którą kilka osób z forum zna z osobistych przekazów a reszta forum nie...
Po przejechaniu na tym drugim już silniku około 60-70 tys km, podczas wyjazdu na spacer w piękne noworoczne (01.01.2013) popołudnie coś zaczęło 'pykać'... Krawat, do mechanika, z nadzieją na poluzowaną śrubkę od pompki lub coś równie prostego na górze silnika majster otworzył dekiel, posprawdzał i nic nie stwierdził. Nauczeni doświadczeniem, fura do góry, olej w dół, miska w dół, ale na pierwszy rzut oka wszystko ok. Po próbie ruszenia korbami okazało się, że druga panewka na wale stoi dęba. Druga i tylko druga, reszta panewek na wale ok, cała góra ok.
Sensowna naprawa oczywiście nie miała sensu, bo koszty przewyższały zakup kolejnego motoru w całości. Znalazł się słup silnika, który zalegał od dłuższego czasu u znajomego w szafie (gdyby nie bardzo okazyjna cena kompletnego silnika po pierwszej awarii to za pierwszym razem miałbym go już u siebie), został zamontowany tak, że mam czyste sumienie - co trzeba zostało wymienione przy okazji (uszczelniacze pompek, śrubki, czujnik na wale bo już puszczał olej itp.). Auto znowu jeździło jak poprzednio.
Niestety mój układ nerwowy nie wytrzymał drugiego kopa od Golfa i usilnie nasłuchiwałem kolejnego pukania. Przy okazji potrzebą odgrzebania się troszkę finansowo golf zmienił właściciela. Mam nadzieję, że będzie mu służył mniej awaryjnie niż mi.
Jeśli ktoś chciałby mnie zapewniać, że 1,9 TDI 105KM to najbardziej bezawaryjna jednostka grupy VAG to z chęcią z nim podyskutuje...